A więc stało się – pierwszy z braci, liderujących każdy innej stronie wojny politycznych plemion, wyleciał. Co prawda na takim złotym spadochronie, że daj Boże każdemu, ale na tych wyżynach, na które się Jacek Kurski wdrapał, nie wyrzuca się nikogo bez takiego spadochronu, z oczywistych względów.
+1
+1
+1
+1
+1
+1