Zarówno PO, jak i PiS, rozpaczliwie szukają teraz znaków kodujących na tyle silne emocje, by mogły napędzić im wyborców.
Czyli, mówiąc mniej semiotyczne, całe wybory, skoro zdołano już przywrócić polaryzację z kilku poprzednich starć, zależą od tego, kto wprawi swoich w większą histerię. Ale obóz lewicowo-liberalny nie zauważył, że w pogoni za silnymi emocjami popełnia zasadniczy błąd, i nie trzeba profesora Langdona, by objaśnić jego mechanizm i skutki
+1
+1
+1
+1
+1
+1