Całym krajem wstrząsnął kolejny „czarny poniedziałek”. Stacje metra w polskich miastach i wsiach zostały zablokowane, a w ich pobliżu przeprowadzono tzw. „protesty na zapas”, czyli manifestacje sprzeciwu wobec zmian, których kaczystowski rząd nie planuje. Ale mimo iż nie planuje, to w każdej chwili może.
Potwierdziła to w pełni wizyta na Białorusi wicepremiera rządu kaczystowskiego Mateusza Morawieckiego, który nieopatrznie wyjawił, że otwiera się szerokie pole do współpracy i że strona polska została zaproszona do udziału w procesach prywatyzacyjnych na Białorusi. Oczywiście każdy postępowiec i demokrata wie, że pod pojęciem „prywatyzacja na Białorusi” kryje się śmiertelne zagrożenie dla Polskich kobiet. Bo przecież w przypadku dobrych stosunków z Mińskiem kaczyści mogą planować deportację wszystkich polskich feministek do białoruskich łagrów, gdzie będą musiały sprzątać, gotować i rodzić dzieci. Takiej podłości nie znała historia ludzkości! I jest to bardzo realne zagrożenie, bo podczas swojej wizyty Morawiecki spotkał się z Łukaszenką, więc na pewno o tym rozmawiali i ustalili już wszystkie szczegóły. Dlatego czasu nie ma zbyt wiele i jak najszybciej trzeba przeprowadzić protesty pod hasłem „Dość deportacji kobiet!” By żyło się lepiej! By żyło się lepiej wszystkim!