W całej Polsce trwają protesty przeciw fali imigracji zarobkowej ze wschodu. Prowadzona przez rząd polityka otwartych drzwi dla obywateli Ukrainy doprowadziła do zalewu polskiego rynku pracy imigrantami zarobkowymi.
Oficjalnie jest ich w naszym kraju ponad milion, lecz nieoficjalne dane oscylują w granicach dwóch milionów. To z kolei liczba, która może zachwiać polską gospodarką. Ukraińcy podejmują się każdej pracy, nawet za najniższe stawki. Część pracodawców, zwłaszcza wielkie firmy, cieszy się z tego zjawiska, ale ma ono fatalny wpływ na poziom płac. Niektórzy wybierają tzw. „socjal” lub pracę „na czarno”, gdyż za „ukraińskie stawki” nie da się w Polsce przeżyć. Dla imigrantów to żaden problem, ponieważ ich domy i rodziny wciąż znajdują się na Ukrainie. Nie wiążą oni swojej przyszłości z Polską, a ich życie tutaj graniczy z niewolnictwem, na które się po prostu tymczasowo godzą. Sytuacja ta zmusza Polaków do emigracji na Zachód, przez co w kraju trwa wymiana etniczna. Temu z kolei sprzeciwiają się niemal wszystkie środowiska patriotyczne i narodowe.