Krzysztof Daukszewicz chciał uderzyć w Jarosława Kaczyńskiego nawiązując do słów, których tamten w istocie nigdy nie powiedział – a uderzył w Piotra Jaconia, który z kolei słowa Daukszewicza sfałszował tak samo, jak, z udziałem Daukszewicza, sfałszowano wspomniane słowa Kaczyńskiego.
Po czym Jacoń i Daukszewicz zaczęli się kreować każdy na ofiarę drugiego, w którą to wokeistyczną grę wdali się koledzy Daukszewicza z programu, żona, redaktor Lis i kto żyw. Wszyscy oczywiście zupełnie niezdolni do głębszej refleksji nad swoim postępowaniem i całkowicie zamknięci w schemacie „jak Kali hejtować”…
+1
+1
+1
+1
+1
+1