Tusk już napuścił służby na Pawła Mitera. Paweł Miter, autor głosnej prowokacji dziennikarskiej, która skompromitowała prezesa sądu gdańskiego, Ryszarda Milewskiego, będzie miał kłopoty, gdyż sprawę bada ABW i już dziś może zawiadomić prokuraturę.
http://www.youtube.com/watch?v=plsBwNxcMwQ
Dziennikarz w 2011 roku był autorem podobnej prowokacji dziennikarskiej, gdy skontaktował się z TVP ze skrzynki mailowej Kancelarii Prezydenta, aby zbadać, czy państwowa telewizja jest odpolityczniona. Jako „protegowany” prezydenta dostał intratną posadę w TVP z pensją 39 tys. zł. Gdy ujawnił sprawę, został dotkliwie pobity przez nieznanych sprawców. Dziś już żyjemy w innych czasach. Teraz do „walki” z niepokornymi obywatelami mamy ABW i prokuraturę, która zamiast ścigać przestępców typu Marcin P., ściga dziennikarzy, którzy ujawniają niewygodne dla władzy powiązania i zależności. Paweł Miter przedstawiając się jako asystent szefa kancelarii premiera, miał ustalić termin posiedzenia sądu ws. zażalenia obrońcy Marcina P. na areszt szefa Amber Gold. Rozmowa z sędzią Milewskim pokazał zależność sądu gdańskiego od woli premiera. Podczas rozmowy miało też zostać umówione spotkanie sędziego Milewskiego z Tuskiem, w celu przekazania premierowi ważnych informacji. W związku z podawaniem się za urzędnika państwowego i fałszowaniem rządowych dokumentów, to znaczy wysłaniem maila w imieniu ministra Tomasza Arabskiego, sprawę bada ABW i być może jeszcze dziś skieruje odpowiedni wniosek do prokuratury. Zaś gdańska prokuratura okręgowa wszczęła jużw piątek śledztwo ws. rozmowy telefonicznej, w której osoba podająca się za urzędnika z Kancelarii Premiera miała ustalać z prezesem gdańskiego Sądu Okręgowego szczegóły związane m.in. ze sprawami sądowymi dot. Amber Gold. W normalnym kraju dziennikarz dostałby order za odwagę i walkę z kumoterstwem i kunktatorstwem. W dzisiejszej Polsce człowiek walczący o uczciwość jest w polu działania Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i prokuratury