To były prawdziwe chwile grozy dla wszystkich polskich Demokratów. Istny polityczny dreszczowiec. Oto kaczystowska premier, Beata Szydło, wystąpiła w Parlamencie Eurosojuza.
Spotkało się to nie tylko z nielegalnymi oklaskami, ale przede wszystkim z licznymi głosami poparcia. I w tej sytuacji wydawało się, że jest to kolejne zwycięstwo kaczyzmu, który oto rozpoczyna blitzkrieg na arenie międzynarodowej. Na szczęście na wysokości zadania stanęły postępowe media z Gazetą Wyborczą na czele, które uświadomiły masy pracujące miast i WSI, prostych chłopów, robotników i inteligentów, że to co widzieli to polityczna fatamorgana. Głosy poparcia bowiem należą głownie do eurosceptyków, czyli się nie liczą, tak jak nielegalne oklaski. A zatem debata w rzeczywistości była całkowitą kompromitacją kaczystów, którzy otrzymali poparcie od Anglo-hindusa, francuskich demonów nacjonalizmu oraz Czecha mówiącego „Jestem Polakiem” i nie wiedzącego, że cytuje tym samym Romana Dmowskiego, który to samo napisał w „Myślach nowoczesnego Polaka”. Tak, trudno o większą kompromitację. Szydło poniosła klęskę. Wciąż jest nadzieja dla polskiej Demokracji. By żyło się lepiej! By żyło się lepiej wszystkim!