Zaskakująca i bezprecedensowa decyzja Wegier o – de facto – uznaniu rządu Tuska za niedemokratyczny reżim stawia obecna ekipę w nowym, nieprzewidzianym i arcyniewygodnym położeniu.
„Kwity” na Romanowskiego, które miały być tylko podkładką dla zblatowanego „naszego sędziego” i wygenerowaniem żółtego paska w TVN24, nagle stały się dokumentami międzynarodowymi – a są to dokumenty dla Tuska kompromitujące i w pełni dające podstawę do wegierskiej decyzji. Co więcej, dające wyjście do pytań o demolkę całego prawa, ignorowanie Konstytucji, bandyckie przejęcie TVP, bezprawne uniemożliwianie działania legalnym prezesom sądów i prokuratorom… O wszystko to, na co UE obiecała Tuskowi przymykać oczy, ale nie obiecywała mu nigdy jego bezprawia otwarcie bronić.
Przy założeniu, że decyzja Orbana została skonsultowana z amerykańskim prezydentem-elektem (powiem Państwu: na pewno została) oznacza to, że Trump zamierza odwrócić „zainstalowanie” przez Niemców nad Wisłą swojego rządu marionetkowego i przywrócić do władzy PiS. Fakt, że na inaugurację Trumpa zaproszono Mateusza Morawieckiego, a Tuska nie, wydaje sie jasną wskazówką. „Uśmiechnięci” od ucha do ucha pomagierzy Tuska jeśli jeszcze nie wpadli w panikę, powinni wpaść w nią bezzwłocznie.