To miał być rok zwycięstwa, wielkiego triumfu opozycji antykaczystowskiej zjednoczonej wokół tow. Grzegorza Schetyny pod hasłem „By było tak jak było”.
Wielka ofensywa miała ruszyć na początku roku. Sygnałem miała być detonacja bomby prasowej – czyli publikacja wstrząsających taśm Gazety Wyborczej, na których, kaczor-dyktator mówi „ja cię nie mogę”. Niestety ładunek kolektywu dziennikarskiego GazWybu został niespodziewanie rozbrojony przez dinozaury zabijane kamieniami. To ich marny los o wiele bardziej przejął postępową opinię całego świata. A po dinozaurach były dziki, elgiebete i klimat. Niestety tematy te mimo smutku na twarzach wielu celebrytów nie poruszyły mas robotniczych. Front walki z kaczyzmem załamał się. W październiku sytuacja była tak tragiczna, że aktyw dziennikarski TVN-u posunął się do prawdziwego aktu desperacji, czyli promocji Konfederacji, która choć nie była to mogła być zawiązana w lesie pod Wodzisławiem Śląskim. Skutek był łatwy do przewidzenia. Partia kaczystowska wygrała wybory i zdobyła większość, Konfederacja dostała się do Sejmu a na obradach można teraz usłyszeć głos z koszmarów każdego szczerego postępowca mówiący: „Dobry wieczór! Szczęść Boże!” Taki to był rok. Rok, który odsunął na kolejne lata realizację sztandarowego hasła Partii: „By żyło się lepiej! By żyło się lepiej wszystkim!”